Michael J. Sullivan - Królewska krew, Wieża elfów

Królewska krew. Wieża elfów - Michael James Sullivan

Cykl Odkrycia Riyrii zapowiada się naprawdę ciekawie. Wartka i nieprzewidywalna akcja, niebanalne postaci i oczywiście obecność czegoś na kształt smoka, czyli coś, co Carol lubi najbardziej!

 

Dochodzi do tego bardzo ładne, porządne wydanie po dwa tomy cyklu na książkę. Efekt? Wygodna i lekka cegiełka ;)

 

 

 

Królewska krew

 

"Zabawne, że mężczyźni oczekują, iż prostytutki udzielą im odpowiedzi na wszystkie pytania o innych, ale jednocześnie zakładają, że ich tajemnice dziewczyny zabiorą ze sobą do grobu.

 

- To mi wygląda na świetny plan – oświadczył Hadrian. – Royce?

- Mnie podoba się każdy, który sprawi, że nie zginę straszliwą śmiercią.

 

- Uciec było, jak wy to mówicie, ciężko. Ustalić mordercę króla Amratha było… było… lekko?

- Lekko? – powtórzył Hadrian. – Masz na myśli „łatwo”.

- Jak to jest, że przeciwieństwem „ciężko” jest „łatwo”? Sensu to nie ma."

 

 

Wieża elfów

 

"Trzymał w rękach świnię, która usiłowała się oswobodzić.

- Po co ją przyniosłeś, Russell? – spytał Griffin.

- Chłopak powiedział, że jestem potrzebny i że to jest nagły wypadek.

(…)

- Według ciebie w nagłych wypadkach potrzebne są świnie?

 

- Biegnijmy z dala od siebie, żeby nie dopadł nas obu. W drogę.

Trawa była śliska od rosy i usiana pniakami i dołami. Hadrian przebiegł ledwie kilkanaście metrów i przewrócił się na twarz.

- Biegnij za mną – polecił mu Royce.

- Myślałem, że mamy biec z dala od siebie.

- To było, zanim sobie przypomniałem, że jesteś ślepy.

 

- Jak się czuje Thrace? – spytał Royce, spoglądając na niebo.

- Wspaniale, jeśli uwzględnia się to, że złamała głową konar.

 

Rekiny nie jedzą ryb, bo je lubią, tylko dlatego że kurczaki nie pływają."